Wspólnota Słowo zaprasza do wspólnej medytacji

Jeżeli chcecie być miłosierni pozwólcie się Bogu kochać takimi jakimi jesteście. (bp Grzegorz Ryś)

Miłosierny Samarytanin Łk 10, 25-37

Jeżeli w postaci miłosiernego Samarytanina człowiek wierzący widzi - nie daj Boże - siebie , to znaczy, że źle odczytuje tekst tej fundamentalnej dla chrześcijństwa przypowieści. Ale któż chciałby przejrzeć się w drugim z opisanych bohaterów: w człowieku pobitym, na wpół umarłym, pozostawionym nago przy drodze? Nie, takie położenie przecież nas w ogóle nie dotyczy. Mamy zbyt dobre mniemanie o sobie…
Tymczasem przypowieść o miłosiernym Samarytaninie to, zgodnie z najstarszą tradycją egzegetyczną Kościoła, przypowieść o relacji Boga do człowieka. To obraz stosunku miłosiernego Stwórcy do poranionego stworzenia.

(Cytat z książki „Skandal Miłosierdzia” - bp Grzegorz Ryś )

 

Czy w relacji z Bogiem, pozwalasz sobie na całkowite stanięcie w prawdzie, czy potrafisz stanąć bezbronny, obolały, bezsilny, z otwartymi ranami? To do nas, na wpół martwych, do bólu samotnych, przychodzi miłosierny Samarytanin - Jezus. Pozwól by Jezus się Tobą zajął i opatrzył Twoje rany.

A teraz nasze przeżywanie tej przypowieści i efekty medytacji Wspólnoty „Słowo”

Bardzo inspirujące było przede wszystkim przedstawione nowe spojrzenie na przypowieść o Dobrym Samarytaninie. Wszystkich nas dotyczy grzech samowystarczalności - nie potrafimy brać bezwarunkowej miłości Boga, a jest ona absolutnie niezbędna do przeżycia.

Ta miłość Boga, Jego przebaczenie, miłosierdzie, opieka, jest doświadczeniem absolutnie koniecznym, by "iść i czynić podobnie".

Czasem ta pomoc jest działaniem Boga przez innych ludzi - On sam zostawił poranionego, choć już opatrzonego człowieka, pod opieką innych ludzi. To oczekiwanie i przyjęcie uleczenia jest też doświadczeniem drogi - dojrzewamy do tego, bo Bóg nie działa wbrew nam. Dojrzewamy do tego uleczenia i najważniejsza jest nadzieja i oczekiwanie, bo to uleczenie nadejdzie, choć dziś mogę się czuć zraniona i okaleczona. Czasem mamy zbyt mało cierpliwości w czekaniu na to opatrzenie ran - tej cierpliwości też trzeba się uczyć.

W jakimś sensie odrzucamy też myśl, że to ja jestem poraniona. Do głosu dochodzi pycha, która nie pozwala nam na przyjęcie pomocy. Pycha, która nie dopuszcza myśli o własnej słabości. Dzięki łasce możemy jednak odkryć, że mamy prawo do czucia się bezsilnymi i poranionymi, nie musimy zawsze być "dobrym Samarytaninem", bo tak naprawdę tylko Bóg jest nim w pełni i z tej pełni nam udziela możliwości pomocy innym.

Ale najpierw trzeba przyjąć uleczenie samego siebie.

Kto doświadczy bezwarunkowej miłości Boga i Jego bliskości, ten będzie mógł dzielić się tą miłością z drugim człowiekiem.

Zosia i Danusia, Wspólnota “Słowo”, Warszawa

WŻCh w Polsce

ul. Rakowiecka 61
02-532 Warszawa

NIP: 5213137346
REGON: 017235359
nr konta: 14 1600 1462 1858 0458 3000 0001

Kontakt

tel.: +48 733 734 777
e-mail: kontakt

© WŻCH Polska 2024
Wykonanie: Solmedia.pl